Podstępny zabójca

W czasach ludzi pierwotnych był czynnikiem niekiedy często ratującym życie. Rozkaz “walcz lub uciekaj” oczywiście nie był dosłowny, ale przekładał się na szereg reakcji biochemicznych w organizmie, które powodowały takie a nie inne zachowania. Część z nich przekierowywała większość krwi z mózgu do mięśni, aby tym samym zwiększyć ich wydolność i spowodować szybszą ucieczkę. Część miała znieczulające działanie w przypadku urazów, dzięki czemu człowiek mógł walczyć o swoje życie.

W naszych czasach zagrożenia mają najczęściej zupełnie inny charakter. Rzadko kiedy bywają fizyczne, najczęściej działają na naszą psychikę. Właściwie przytłaczająca ich ilość ma podłoże psychiczne, więc te pierwotne, wypracowane przez ewolucję mechanizmy nie mają racji bytu w obecnej, ludzkiej codzienności, a wręcz mają niszczące działanie. To on, podstępny zabójca działający latami - stres. Pomogą uporać się z nim psychoterapeuci z SELF.

Kortyzol

Jednym z winowajców plagi ówczesnych chorób cywilizacyjnych jest kortyzol, nazywany hormonem stresu. Pierwotnie pozwalał szybko uciekać lub walczyć. Zwiększał podaż glukozy do mięśni, zwęża naczynia krwionośne i przyspiesza akcję serca. Krótkotrwałe działanie nie jest szkodliwe, wręcz przeciwnie, jednak zupełnie inaczej to wygląda, gdy działa przez długi okres czasu.

W obecnych czasach duży procent populacji pracuje umysłowo. Niestety, często warunki pracy, wymagania stawiane przez przełożonych - nie bójmy się nazwać po imieniu - czasem nieludzkie, powodują u ludzi szereg negatywnych reakcji rozłożonych w czasie. Choroby układu krążenia lub metaboliczne to takie, których nie nabywa się z dnia na dzień, pracuje się na nie latami. Jeśli człowiek jest wystawiony na działanie stresu przez długi czas, wysoki poziom kortyzolu wyrządza wiele krzywd. Podwyższa poziom cukru we krwi, zaburza gospodarkę hormonalną, obniża odporność, wpływa na naczynia krwionośne i serce. Obecnie obniża się wiek zgonów wskutek zawału serca, udarów. Jest coraz więcej takich przypadków wśród czterdziestolatków i trzydziestolatków. Statystyki biją na alarm.